Prawie dobrze zrobiona kampania reklamowa – niestety powiedziano o kilka słów za dużo ….
Zaczyna się dobrze, Marek jako klient Compensy otrzymał spersonalizowany mail, a nawet spersonalizowane video z jego imieniem i informacją o tym, jak długo jest ich klientem oraz kilka grafik pokazujących, jakie zagrożenia na nas czekają w życiu codziennym.
Info o tym, że możemy zginąć na kanapie, na wycieczce, czy w drodze.
Dla mnie, to jest nawet spoko, choć w tym przypadku warto dostosować przekaz do choćby wieku nadawcy, skoro Compensa posiada tak dużą wiedzę o swym kliencie i być może nie każdy kojarzy te kreskówki z Happy Tree Friend. Warto pamiętać, że z wiekiem do tematu śmierci podchodzi się inaczej , niż średnia grupa choćby Millenialsów.
To jedna sprawa, druga to taka, że nigdy nie wiemy, kto na jakim etapie życia jest obecnie. Tak spersonalizowany przekaz może wywołać więcej złego niż dobrego, tak jak w przypadku Marka, do którego ten mail dotarł.
Compensa od razu odpowiedziała i to super, ale jej odpowiedź jest dość wymijająca. W moim przekonaniu nie dotyka ona sedna rzeczy, która mnie akurat w tym spersonalizowanym przekazie najbardziej denerwuje, a mianowicie upselingu i wynikających z niego „korzyści”.
Ale by być fair, oto odpowiedź Compensy.
Uważam, że w całej tej akcji źle dobrana jest grupa docelowa. Jest zbyt ogólna …słaby też jest przekaz, który lektor mówi po podaniu dodatkowych dopłat do obecnego ubezpieczenia.
Lektor mówi „Widzisz z ubezpieczeniem w Compensie nawet śmierć nie jest straszna”.
I teraz wyobraźcie sobie, że właśnie kogoś straciliście lub zaraz możecie stracić?
Gdyby to był zwykły spot nie tak mocno spersonalizowany, nie mówiący Ci po imieniu, nie wpadający na Twoją skrzynkę pocztową, to bym się go nie czepiał – nie chcesz, nie oglądaj.
Lecz w przypadku spersonalizowanego przekazu trzeba wziąć pod uwagę fakt, że możemy trafić w złym czasie do złej osoby i taka reklama zrobi więcej złego, niż dobrego.
Źródło Facebook :Marek Ciesielski